Prawdziwa podróż to poznawanie nowych miejsc wszystkimi zmysłami. Oglądanie, podziwianie, dotykanie, słuchanie, wąchanie i oczywiście SMAKOWANIE. O odkrywaniu Sardynii każdym z tych zmysłów można opowiedzieć wiele ciekawych historii. Dziś o smakowaniu wyspy. Wakacje na Sardynii bez sardyńskiej kuchni to zdecydowanie wakacje stracone. Oto nasza subiektywna i wypracowana na podstawie licznych wypraw kulinarnych, degustacji i enogastronomicznych przygód, lista 10 sardyńskich produktów, których obowiązkowo musisz spróbować! Uwaga – nie wymieniamy trunków, to temat na zupełnie inną, równie obszerną i aromatyczną opowieść…
1. Pecorino sardo DOP – czyli owczy ser. Jeśli przypadkiem nie uda Wam się skosztować wszystkich 10 opisanych sardyńskich przysmaków, błagam, nie pakujcie się do wyjazdu, zanim nie skosztujecie tutejszych serów! To byłaby naprawdę wielka strata, są bardzo zdrowe, bardzo smaczne, wytwarzane wciąż tradycyjnymi metodami. W moim bagażu po każdym powrocie z Sardynii są co najmniej 3 spore kawałki sera – owczy czyli pecorino, kozi czyli caprino oraz vacino czyli krowi. Kupując ser zwróćcie uwagę, czy ma etykietkę D.O.P., to gwarancja dobrej jakości, tradycyjnych, zdrowych metod produkcji i przechowywania. Jeśli przywieziecie sardyńskie sery do domu, zdziwicie się, jak długo zachowują świeżość. Można je trzymać w lodówce lub chłodnym miejscu wiele miesięcy, przed zjedzeniem, potrzymajcie je w temperaturze pokojowej 2-3 godziny, wtedy docenicie w pełni ich fantastyczny smak i aromat. Sardyńczycy lubią kłaść na kawałku sera trochę marmolady, żelatyny i wyobraźcie sobie, że robią je nie tylko z różnych owoców ( np. drzewka poziomkowego corbezzolo) ale także z wina. Ser posmarowany żelatyną z wina czerwonego cannonau lub białego vermentino smakuje wysmienicie!
2. Seadas – jeśli traficie na lokalna festę i zobaczycie gdzieś na plakacie czy ogrodzeniu napis „SAEDAS” i strzałkę –koniecznie ruszajcie za nią! Jeśli wybierzecie się na sardyńską ucztę i po kolacji podadzą seadas, nie wychodźcie przed deserem! Te duże, okrągłe pierogi z kruchego ciasta, wypełnione rozpływającym się w ustach miękkim młodym owczym serem, polane obficie miodem podawane są zawsze na ciepło. Sprawiają, że jakiekolwiek postanowienia unikania słodyczy, jakie czasem podejmuję, ulatują natychmiast w czyste sardyńskie niebo i zostaje tylko ten sardyński przysmak…
3. Abbamele z ricottą, czyli twarożek polany czarnym miodem – jeśli na sardyńskiej uczcie w ramach deseru na stole nie wyląduje seadas, to bardzo prawdopodobne, że ujrzycie na talerzyku kawałek świeżutkiego, miękkiego twarożku polany ciemnym, gęstym miodem. Wielu naszych gości twierdzi, że wakacje na Sardynii w ich wspomnieniach to często smak tego deseru. W agroturystyce z prawdziwego zdarzenia, a tylko do takich Was zabierzemy, twarożek jest przygotowywany na miejscu, a miód na twarożku to nie zwyczajny miód. To abbamele – jeden z najstarszych produktów gastronomicznych wytwarzanych na Sardynii. Aby producent mógł nazwać swój miód „abbamele” musi spełnić surowe warunki jego produkcji. Miód jest odzyskiwany z plastrów nie przez odwirowywanie, lecz z pomocą gorącej wody. W toku produkcji dodaje się także skórki pomarańczy i cytryn. Całej receptury oczywiście nie opiszemy, zapraszamy jednak na wycieczkę z cyklu „wyprawy z ekspertami od bio żywności”, sardyńskie smaki będą na pewno, a także możliwość podpytania rdzennych Sardyńczyków o zwyczaje i tradycje związane z kuchnią.
4. Pane Carasau – wygląda niepozornie, choć mnie od razu urzekł jego okrągły, „mandalowy” kształt.Cieniutkie, kruche i suche placki to kultywowana do dziś tradycja związana z kulturą pasterska. Sardyńscy pasterze spędzając długie tygodnie na pastwiskach ze swymi stadami potrzebowali pieczywa., które długo się nie psuje. I taki rzeczywiście jest chleb Carasu. Przywożę zawsze z pudełko tego chleba z mojej ukochanej wyspy i zjadam po trochu, skropiony dobrą bio oliwą przez długie miesiące. Można go podawać na wiele sposobów. Zwilżony wodą, jak naleśnik ze zwiniętym w środku kawałkiem sera. Pokruszony i wrzucony do gęstej zupy czy sosu. Zanurzony w rosole, posmarowany sosem pomidorowym, z sadzonym jajkiem na środku, posypany owczym serem – jako lokalna górska potrawa pane frittau w Oliena. Powstaje w bardzo ciekawy sposób, pieczony tradycyjną metodą w piecu drzewnym. To egzotyczne widowisko zapewni Wam wycieczka kulinarna z pieczeniem chleba, nie chcę opowiadać szczegółów, musicie zobaczyć to na własne oczy.
5. Pompia – (wymowa pompija)wyobraźcie sobie wielki, ciężki pomarańczowy grejpfrut o grubej, pachnącej skórce z grubym, białym miąższem wewnątrz i soczystym, przypominającym pomarańczę wnętrzem. To właśnie pompia. Rośnie tylko w północno wschodniej części wyspy. Sardyńczycy, bardzo twórczy, jeśli chodzi o wykorzystanie darów natury, robią z różnych części owocunalewki, marmolady, desery. Doceniła ten bardzo zdrowy owoc szanowana instytucja kontrolująca jakość tradycyjnych sardyńskich produktów kulinarnych – Fondazione Slow Food. Umieściła pompię i jego przetwory na liście tylko sześciu sardyńskich produktów, które zasługują na miano autentycznego slow food . Miałam przyjemność kosztować świeżego owocu, nalewki i konfitury – pycha!
6. Zafferano– jeśli wymieniamy najważniejsze sardyńskie produkty, nie może zabraknąć szafranu. Wspomniana powyżej kapituła Fondazione Slow Food, strzegąca autentyczności sardyńskich produktów, na krótkiej, bo tylko 6-elementowej liście najlepszych slow food umieściła także sardyński szafran. Musicie wiedzieć, że Sardynia jednym z głównych światowych źródeł tej drogocennej przyprawy. Na wielkiej, żyznej równinie Campidano w południowej części wyspy uprawia się ogromne ilości Crocus Sativus – krokusów uprawnych. Z wysuszonych znamion tych delikatnych kwiatów wytwarza się tę najdroższą przyprawę świata. Najdroższą, bo aby powstał 1 kg przyprawy, trzeba zebrać ok. 150 tys. kwiatów! Rozległe pola fioletowo kwitnących sardyńskich krokusów uprawnych to powalający, przepiękny widok… W menu sardyńskich restauracji znajdziecie mnóstwo potraw z szafranem – makaron z tuńczykiem i szafranem, ryż z warzywami i szafranem, krewetki z cukinią i szafranem…Nasze wycieczki z przewodnikiem dają możliwość odwiedzenia najlepszych restauracji w danym rejonie, mieście i poznania najważniejszych sardyńskich potraw. Sardyńskie gospodynie często używają szafranu, np. zagniatając gniochetti sardi czyli maleńkie sardyńskie kopytka, a także wypiekając ciasteczka, np. zeppole. Możecie kupić szafran w małych paczuszkach i zabrać do domu, barwi potrawy na intensywny żółty kolor, trzeba używać go oszczędnie, jest bardzo wydajny. Jeśli dodacie go za dużo, nada potrawie goryczy.
7. Bottarga –czyli „sardyński kawior”. Suszona tradycyjną i pracochłonną metodą ikra tuńczyka lub cefala to na wyspie tradycyjny dodatek do spaghetti. Spotkacie ja także w przystawkach przed kolacją rybną, np. w plasterkach na grzankach. Kupicie bottargę w dobrych sklepach z lokalnymi produktami spożywczymi, ale często także w zwykłym markecie. W formie sproszkowanej w słoiczku lub jako całe suszone płaty. Tę drugą trzemy na tarce i posypujemy nią spaghetti lub kroimy na cieniutkie plasterki. Sardynia jest jednym z najważniejszych na świecie dostawców suszonej ikry z tuńczyka oraz z cefala. Bottarga ma intensywny, rybny i słony smak – może odstraszyć, ale jest w tym smaku urok Sardynii i siła charakteru jej mieszkańców. Obowiązkowo do spróbowania choć raz! Na jednej z naszych wycieczek z przewodnikiemna zachodzie wyspy odwiedzamy rejon Oristano– właśnie tam wytwarza się większość sardyńskiej bottargi.
8. Fregula – sardyński makaron, kolejna kulinarna pamiątka bo bardzo zamierzchłejprzeszłości wyspy. Te maleńkie, twardawe kuleczki z mąki semola były znane na Sardynii już w czasach, gdy panowali tutaj Fenicjanie i Kartagińczycy. Podobno fregulę jedzono na wyspie już 10 wieków przed Chrystusem! Jej dzisiejsza nazwa pochodzi z łaciny, od słowa ferculum – okruszek. Prawdziwa, tradycyjną fregulę wytwarza się ręcznie, tylko mąka, ciepła woda i sól. Małe, toczone ręcznie kuleczki schną naturalnie, po czym są przypiekane w piecu, dzięki czemu nabierają złotego koloru i szczególnego aromatu. Wakacje na Sardynii powinny obowiązkowo zawirać choć jeden posiłek z tym pysznym i zdrowym makaronem. Fregulę zjecie na Sardynii na wiele sposobów, sardyńskie potrawy bardzo często ją zawierają. Najczęściejpodaję się fregulę z sosem pomidorowym i małżami. To obowiązkowy element kuchni na wybrzeżu – opartej na rybach i owocach morza.Przy tym daniu toast najlepiej wznieść lampką białego vermentino di Gallura. Kiedy jestem na mojej ukochanej wyspie, kupuje sobie dobrej jakości fregulę i przyrządzam z gęstym sosem warzywnym i posypuję pokruszonym owczym serem – pycha… Doskonała jest także fregula con bottarga e vongole – fregula z bottargą i małżami. Na najlepszej jakości dania z fregulą zapraszamy do mistrza kuchni sardyńskiej – Gianfranco Pulina. Ten pasjonat starodawnych receptur i produktów potrafi wyczarowywać z nich dzieła sztuki kulinarnej. Kiedy ostatnio byliśmy u niego na kolacji, pełen pasji i radości pokazywał nam paczkę freguli, opowiadając, że powstaje u nich w tradycyjnej wytwórni, z maki, która powstała z odnalezionych w starym magazynie ziaren. Były tam przechowywane przez ok. 300 lat! Teraz zasiane po wiekach, odżyły znowu w tym tradycyjnym sardyńskim makaronie. Z przyjemnością zabierzemy Was na spotkanie z sardyńską fregulą – może to być wycieczka kulinarna, warsztaty w rodzinnej wytwórni makaronu.
9. Pieczony prosiak z mirto– maialino, czyli prosiaczek. Bardzo tradycyjna sardyńska potrawa, przygotowywana na ruszcie i podawana w wielu gospodarstwach agroturystycznych na obiad lub kolację. Jestem wegetarianką i nie wiele powiem Wam o jej smaku. Jednak wszyscy chwalą aromatyczny, wzmocniony ziołami smak delikatnego mięsa. Wakacje na Sardynii bez sardyńskiej uczty z prosiaczkiem większość osób uznaje za niepełne. Danie jest często dekorowane zielonymi gałązkami mirto, to rosnący wszędzie na wyspie krzak, element śródziemnomorskiej makii. Wytwarza się z niego nalewkę o tej samej nazwie. Na 99% po zjedzeniu maialino sardo, czyli sardyńskiego prosiaczka, gospodarze agroturystyki podadzą na stół butelki z bardzo ciemna nalewką, będzie to właśnie mirto, a jego kieliszeczek pomoże strawić ucztę.
10. Casu marzu – na pewno już o nim słyszeliście, określenie sardyńskie smaczki pasuje do niego jak ulał. chyba nigdzie indziej na świecie nie postanowiono, by poprosić musze larwy o pomoc w produkcji sera… Pomocna muszka nazywa się Piophila Casei, namawiać szczególnie jej nie trzeba, bo to właśnie tzw. „mucha serowa”, czyli uwielbia składać jaja w serze. Tak, wiem, brzmi to strasznie, ale w sumie owady, larwy, robaki itp. zjada się w wielu miejscach świata. Na Sardynii zjada się je tylko razem z pysznym serem! 😉 Ser casu marzu wbrew tym strasznym historiom, ma bardzo ciekawy, ostry smak, ja go określam – „ smak sera razy 10”. Tak – spróbowałam. Nie żałuję. Spróbujcie i Wy, niełatwo samemu zorganizować sobie degustacje tego rzadkiego sera. My chętnie Was zabierzemy na wycieczki kulinarne, w miejsca, gdzie akurat, przypadkiem taki ser będzie w pobliżu…
Gdzie tych wszystkich produktów szukać? Jak znaleźć miejsca, w których skosztujecie tych autentycznych, nie podrabianych, przygotowanych według tradycyjnych receptur i z najlepszych produktów? Oczywiście najlepiej zaufać naszej znajomości wyspy, wybrać się z nami na warsztaty kulinarne, lokalne festy z degustacjami, enogastronomiczne wycieczki, festiwale kulinarne…
Dzięki nim poznacie Sardynię zmysłami smaku, węchu i wzroku. Zdradzę Wam, dlaczego jeszcze warto, a nawet trzeba poznać te wszystkie sardyńskie produkty. Otóż dzięki nim zrobicie bardzo wiele dla Waszego zdrowia i długowieczności, więcej na ten temat tutaj – Przepis na długie życie Sardyńczyków.
Dziękuje za uwagę, teraz pójdę do kuchni, ukroję sobie kawałek pecorino, owczego sera, wyciągnę chleb carasau i skropię go oliwą, naleję lampkę czerwonego cannonau, usiądę przy kominku, wezmę do ręki mój ulubiony, stary i bardzo już zużyty przewodnik po Sardynii i zaplanuję następną wyprawę na moją ukochaną wyspę.