Wegańskie sery, antyczne oliwki i wino z morskiego dna…
Tym postem rozpoczynam cykl bardzo ciekawych i bardzo „smacznych” opowieści o naszych kulinarnych wędrówkach po Sardynii. Monika mieszkająca na Sardynii od 15 lat, zna tutaj mnóstwo osób związanych z prawdziwie ekologiczną i naturalną kuchnią – specjalistów od bio żywności , pasjonatów zdrowej kuchni, hodowców i rolników, dzięki którym antyczne przepisy i tradycyjne metody związane z żywnością są wciąż kultywowane i cenione. To właśnie dzięki takim ludziom Sardynia jest jedną z nielicznych na naszej planecie Błękitnych Stref – Blu Zone, czyli obszarem na którym ludzie żyją bardzo długo a przy tym pozostają do śmierci sprawni, zdrowi i zadowoleni z życia! W każdym kolejnym poście z tego cyklu opowiemy Wam o innej, pasjonującej podróży w poszukiwaniu miejsc, gdzie owoce sardyńskiej ziemi są naprawdę bio i naprawdę pyszne, pełne antyutleniaczy, bioflawonidów, czyste ekologicznie i naturalnie przetwarzane. Z naszym pierwszym przewodnikiem po krainie zdrowej żywności, spotykamy się na Alghierskiej Starówce, szeroko uśmiechnięty, młodziutki Claudio jest rdzennym Sardyńczykiem, wyrósł w tych stronach, jest pasjonatą zdrowego jedzenia, ekspertem od win, pomaga promować lokalne winnice i hodowców, to chodzące ogromne źródło fachowej wiedzy na te tematy. – Chcecie zobaczyć na własne oczy, gdzie w tej części Sardynii rosną najlepsze oliwki, produkowane są wegańskie sery a wino leżakuje pod morskimi falami? – pyta Claudio – no to jedziemy! Wsiadamy – Monika, ja i nasz kulinarny przewodnik w szybkie terenowe auto i mkniemy nadmorskimi dzielnicami Alghero na północny zachód w kierunku rozległego Parco Naturale Regionale di Porto Conte – Parku Regionalnego zajmującego obszar prawie 5,5 tys hektarów przepięknych, naturalnych i żyznych terenów umiejscowionych na wielkim, oblanym morzem cyplu Porto Conte. Na tym terenie istnieje od wieków wiele małych rodzinnych gospodarstw i hodowli, wytwórni serów, winnic, gajów oliwnych ogrodów i sadów.
Pierwszy przystanek – rodzinne gospodarstwo właśnie na terenie parku Porto Conte specjalizujące się w produkcji serów, w tym także wegańskich. 97 letni, dziarski i wciąż pełen sił gospodarz Franco (chodząca reklama swoich produktów) wita nas serdecznie i oprowadza po swoim serowym królestwie, przedstawia naturalne, tradycyjne, przekazywane z pokolenia na pokolenie metody wyrobu serów i hodowli zwierząt. Jako wegetarianka słucham jego opowieści o owcach i podejściu do ich hodowli ze szczerym uśmiechem na ustach – dla tych ludzi owca to przyjaciel, ktoś cenny, o kogo trzeba dbać i szanować jego potrzeby. Owce w tym gospodarstwie pasą się na wyłącznie naturalnych ogromnych, pełnych ostropestu pastwiskach, piją najlepszą, czystą źródlana wodę ( podobno same doskonale rozróżniają dobrą wodę i na przykład twardej wody pić nie chcą). Gospodarz podsumowuje swoje opowieści zdaniem – „ dobrze traktowana owca da Ci dobre mleko, a z niego zrobisz dobry ser”. Nie bez powodu wspomniałam o ostropeście – ta roślina, uznawana przez wielu za chwast, bardzo ostatnio popularna w ziołolecznictwie i medycynie naturalnej, jest pełna antyutleniaczy i ma ogromne działanie odmładzajace, dla naszych gospodarzy natomiast jest źródłem soku, z którego wytwarza się tzw. calio vegetale – wegańskie zsiadłe mleko, a z niego niesamowicie pyszne i zdrowe wegańskie sery. W przemiłym towarzystwie Franco i jego rodziny, pod ich rodzinnym domem, zajadamy się pysznymi serami – i tradycyjnymi owczymi pecorino i równie smacznymi wegańskimi z ostropestu, czyli cardo mariano. Z brzuchami pełnymi sera i głowami pełnymi nowych, przeciekawych informacji ruszamy dalej…
Drugi przystanek – do kolejnego gospodarstwa jedziemy kilometrami przez gaje oliwne, porastają łagodne wzgórza parku Porto Conte, a w ich sercu kryje się źródło naturalnej i ekologicznej w 100% oliwy z oliwek. Kolejna rodzinna firma prowadzona przez ludzi z pasją, pełnych miłości do swojej wyspy, do tradycji, do darów ziemi. O tym, że tutejsze tradycje sięgają prehistorii świadczy choćby fakt, że na terenie gospodarstwa stoi dumna nuraga – jedna z kilku tysięcy odkrytych na Sardynii kamiennych wież, pozostałości po tajemniczej cywilizacji, odkryto w niej cenne znalezisko – figurkę z brązu z epoki nuragicznej, mająca więc co najmniej 3 tysiące lat… W gospodarstwie tłoczy się na zimno biologiczną oliwę z oliwek gatunku bosana – jednej z najcenniejszych i najstarszych gatunków, gospodarz z dumą pokazuje nam mały kolorowy znaczek na butelce swojej oliwy – to rzadki i cenny certyfikat – Marchio Qualità Ambientale della Rete dei Parchi e delle Aree Protette , niełatwy do zdobycia i nadawany wyłącznie produktom z terenów najczystych ekologicznie. Claudio pokazuje nam także założone przez właścicieli lokalne muzeum tradycji agrarnej. – Sardyńczycy potrafia w niesamowity sposób strzec tradycji i chronić swoją kulturę będąc przy tym jednocześnie otwartymi na świat i ludzi – opowiada nam Caludio, pokazując malutki przykład – urocze maleńkie 100mililitrowe puszeczki z oliwą, które goście mogą tu zakupić i w ten sposób zabrać ze sobą smak Sardynii także w bagażu podręcznym do samolotu. W świetle powoli zachodzącego słońca, przy stole pod oliwnymi drzewami z widokiem na prehistoryczna Nuragę Flumenelongu i na szmaragdowe morze, degustujemy te wspaniała oliwę, maczając w niej świeżo upieczony przez sąsiadkę sardyński chleb pane carasu. Gospodarze chwalą się także swoimi biologicznymi miodami i marmoladami. Z każdym kęsem chleba i z każdą kroplą oliwy czujemy się z Moniką coraz zdrowsze i o dziwo- coraz spokojniejsze…
Trzeci przystanek – ten pełen ekologicznych pyszności dzień kończymy w urokliwej rodzinnej winnicy, także na terenie parku regionalnego Porto Conte. Oprowadzane przez Claudio oraz przez gospodarzy po winnicy, zabudowaniach, zlewniach i piwniczkach słuchamy fascynujących opowieści o winach. O tym, dlaczego zawarte w winach przeciwutleniacze, flawonoidy przedłużają życie i opóźniają nadejście starości. W tej winnicy powstają wspaniałe wina białe i czerwone Vermentino, ręcznie zbierane i ręcznie przetwarzane, w tym także z cennym oznaczeniem winiarskim DOP. Najciekawsze jednak okazało się wino Akenta – białe, musujące Vermentino, wytwarzane metodą charmat (stosowana do produkcji szampana) które dojrzewa co najmniej 6 miesięcy w morskich głębinach. Zapadł już wieczór, gdy zasiadłyśmy pod rozgwieżdżonym sardyńskim niebem na wieczorną degustacje win, wino z morskich głębin okazało się niesamowite – lekkie, pijąc je, nie jest się pewnym, czy jest to bardziej wino czy szampan… do silnego odczucia bliskości natury i ziemi, które towarzyszyło nam cały dzień, teraz dołączył jeszcze niezwykle radosny nastrój i optymistyczne spojrzenie na przyszłość… Zgodnie postanowiłyśmy, ze to właśnie wino będziemy podawać podczas popołudniowego aperitif na naszych rejsach po archipelagu La Maddalena oraz na Korsykę.
To była pełna ekologii, natury i kulinarnej tradycji podróż w rejonie Alghero, natychmiast zabieramy się za planowanie następnej!